Strona:Klemens Junosza - Wyścig dystansowy.djvu/87

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
Atanazy.

No, proszę! Ja powiadam, że ani wróbel, ani skowronek, ani pliszka nie zerwie się tak rano, jak kobieca ciekawość. Przyjechały o szóstej — to znaczy, że wyjechały z domu o czwartej... to znaczy, że zaczęły się fiokować o drugiej... to znaczy, że naradzały się nad tem od dwunastej... to znaczy, że prowadziły sprzeczkę przynajmniej od dziesiątej — to znaczy, że, od czasu do czasu, nie kładły się spać wcale. Widzi sąsiad, co może ciekawość!

Paweł.

Jakże pan chcesz?... idzie im o pana Karola — pragnęłyby, żeby zdobył nagrodę.

Atanazy.

Nie znają one Wielkiego Szlema. Jest to koń, mający, od czasu do czasu, nadzwyczajne cnoty. Jak się rozejdzie, to idzie bestya, że niech się pociąg schowa. Szczególniej w kłusie jest nieporównany. Uważam jednak, że sąsiad kochany nie zachwyca się, od czasu do czasu, sportem i wyścigami...

Paweł.

Byle w miarę — i owszem. Wyrabia to muskuły, daje zdrowie. Lecz jeżeli kto dla sportu zaniedbuje...