Strona:Klemens Junosza - Wyścig dystansowy.djvu/86

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
Atanazy.

A, bez wątpienia. Ja przynajmniej mam takie oko, że rezultat wyścigu od pierwszego wejrzenia przewiduję. Spojrzę tylko na konia i, od czasu do czasu, wiem, co mam o nim trzymać. W Warszawie, na przykład, zabawiałem się trochę w totalizatora.

Paweł.

I wygrał sąsiad?

Atanazy.

Sporo, od czasu do czasu... przegrałem, ale bierz go licho! — dziś nie to mi w głowie. Karol jedzie, „ Wielki Szlem“ idzie — pojmuje więc kochany sąsiad, że jestem, od czasu do czasu, zemocyonowany. No, nie tylko ja. Ciotki Karola, panna Ewa i panna Sabina, przyjadą lada chwila; one także dom państwa obrały za punkt obserwacyjny i postanowiły skorzystać z uprzejmości zacnego i kochanego gospodarza. Od czasu do czasu... jest to formalny najazd.

Paweł.

Panna Sabina i panna Ewa są tu już od godziny.

Atanazy.

Od godziny? Niepodobna!

Paweł.

Przyjechały punktualnie o godzinie szóstej.