Strona:Klemens Junosza - Wnuczek i inne nowelle i obrazki.djvu/108

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
— 102 —

wychylono jeszcze jeden kielich, za zdrowie dorodnej młodzieży.
Pan Ludwik rozrzewnił się i wciąż o zaletach przyszłego zięcia rozpowiadał, nie mogąc się dość nachwalić jego pracowitości, poszanowania grosza, dbałości o wygody mieszkania i życia.
— Idealny, idealny, powiadam wam, idealny w całem znaczeniu tego wyrazu. A jakie zasady! Chłopiec ma trzydzieści lat życia, właściwie nie ma jeszcze trzydziestu skończonych, a proszę posłuchać jak mówi... jakie ma wyrobione zdanie, jakie doświadczenie, co za rozsądek! Aż miło posłuchać! Nie dziw, że panienka w nim się zakochała, kiedy ja stary, a przecież polubiłem go z całego serca... Raz przyszedł, powiadam wam, po południu, kobiet nie zastał, gdyż, z powodu wyprawy, ciągle teraz po mieście biegają; ja sam tylko byłem w domu i robiłem rachunki. Tylko okiem na nie rzucił, wszystko objął w lot; zauważył że niektóre lokale wypuszczam za tanio, doradził, żeby je podwyższyć i miał słuszność, dalibóg miał słuszność! Ja jestem za miękki i choćbym chciał większy dochód wyciągnąć, jak mi lokator zacznie piszczeć, że mu ciężko, że dużo dzieci ma a niewiele zarobku, to machnę ręką i mówię: Niech cię, siedź jak siedziałeś, płać regularnie i daj mi święty pokój, a jak ci piec dymi, to go gliną oblep i mnie tem głowy nie zawracaj.