Strona:Klemens Junosza - Willa pana regenta.djvu/50

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.



IV.

M
Młoda kobieta na ostre zapytanie pana Gorgoniusza uśmiechnęła się i z wielką uprzejmością poprosiła go, aby raczył wejść.
— Niech pan regent będzie łaskaw usiądzie i rozgości się...
— Ale widzi pani... właściwie... Ja przepraszam za moje obcesowe zapytanie, lecz jestem wzburzony, bardzo wzburzony... Panna Wanda doprowadziła mnie dziś do pasyi. Jakieś dziwne zdania, jakieś teorye... Do czego to podobne, żeby panna miała teorye! Niezadowolenie z losu, który, jak pani wiadomo, zbyt srogim dla niej nie jest, jakieś grymasy, fanaberye, urojone nieszczęścia, płakanie po kątach. Co to jest? Niech mi pani wytłumaczy, co to jest?...
— Dla czego pan dobrodziej do mnie się z tem pytaniem zwraca?
— Bo Wandzia bywa u państwa, bo was bardzo lubi, bo tu zawarła jakieś znajomości...
— Tak, panna Wanda rzeczywiście odwiedza