Strona:Klemens Junosza - Willa pana regenta.djvu/27

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

go zdrów? bo w kręgle grywał... A propos kręgli... wiesz, kochany regencie, że mógłbyś tu dla przyjaciół kręgielnię urządzić. O tu, wzdłuż parkanu, miejsce przepyszne... Powiadam ci, że to doskonała rozrywka. Cóż, pomyślisz o tem?
— Dlaczego nie? Jeżeli wam to zrobi przyjemność...
— Ja kłaniam uniżenie — rzekł pan Salezy. — Zdania mojego nikomu nie narzucam, przekonań cudzych, chociażby błędnych, nie obalam, ale w kręgle grać nie będę.
— Czy dlatego, że ja tę grę proteguję? — zapytał Kalasanty.
— Uchowaj Boże! lecz dlatego, że ja jej nie proteguję.
Pan Kalasanty miał temperament dość krewki, a w rozmowie zapalał się. Wygłosił na poczekaniu długą tyradę o nadzwyczajnych skutkach gimnastyki i zakończył temi słowy:
— Najpiękniejsza jednak teorya bez dowodu nic nie znaczy; we wszystkiem, wszędzie i zawsze, dowód jest niezbędny, a właśnie jestem w tem szczęśliwem położeniu, że prawdy słów moich dowieść mogę w każdym czasie. Pan Salezy mówi: „Chlap się w wodzie, a zobaczysz jakie będą skutki... po roku.“ — a ja powiadam: „Próbuj gimnastyki, a rezultat będziesz miał na poczekaniu, natychmiast!“.
— No, tak to chyba nie...
— Zaraz, kochany regencie, przyznasz mi ra-