Strona:Klemens Junosza - Willa pana regenta.djvu/214

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

wiele błędów, ale tego nigdy. Wolność osobista jest najdroższym skarbem człowieka; jego przyzwyczajenia, wyrobiony przez lata tryb życia, rozkład wszystkich godzin dnia, towarzystwo, niewinne rozrywki, kuracya, — boć przecież każdy ma swój system kuracyi, — to wszystko, co przez długie lata było treścią życia, małżeństwo burzy, rujnuje, rozwala w gruzy I za co? dla czego? po co?
— Waryat jest. Wyobraź sobie, onegdaj spotykam go na ulicy. Niesie w ręku jakiś przedmiot dość długi, owinięty w gazetę. Pytam żartem co to jest: flotrowers czy laska? Odpowiada, że parasolka! A niechże cię nie znam! Parasolkę niesie do reparacyi, bo pani kazała... No, no, poczekajmy jeszcze z tydzień, będzie chodził do miasta po nici, albo po włóczkę! Jabym za żadne skarby świata nie poszedł... Wieczory prawie wszystkie przepędza w domu, z resursy się wykreślił, a przy obiedzie, jak słyszę, wolno mu wypić tylko jedną szklankę piwa... Ja nie mam nic przeciwko wstrzemięźliwości, owszem, uznaję jej najlepsze skutki, ale niechże ta wstrzemięźliwość wynika z dobrej woli, nie zaś z przymusu.. Owszem, niech ja piję tylko jedną szklaneczkę; niech nie pijam wcale, ale zarazem niech wiem, że nikt mi nie kwestyonuje prawa wypicia całego antałka, beczki, okseftu, jeżeli mi się podoba! Taki, proszę cię, Roman zrzeka się dobrowolnie swego „habeas corpus.“