Strona:Klemens Junosza - Willa pana regenta.djvu/126

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— A widzisz!..
— Widzę, ale co innego niż ty, panie Kalasanty.
— O, w tym wypadku nawet prawo...
— Za pozwoleniem; panna niepełnoletnia nie może wyjść za mąż bez zezwolenia rodziców, ale nikt nie zabrania jej pozostać panną, dopóki zechce. Przeciwnie, przymus jest zabroniony i może się stać powodem unieważnienia małżeństwa. Nie wyobrażam sobie też, żeby kochany nasz regent, jako ojciec zacny i kochający swe dziecko, chciał zmuszać pannę Wandę do poślubienia kogoś wbrew jej woli. Panienka nie zasługuje na to. Jest ona dzieckiem dobrem, kochającem, które też trzeba traktować, jak na to zasługuje, łagodnie, nie zaś, jak chce pan Kalasanty, z bezwzględnością drakońską.
— Tak? więc może jegomość pozwoliłbyś jej spełnić te dziecinne mrzonki?
— Ciekawym, dlaczegoby nie?
— W takim razie bardzo żałuję, że cię zaprosiłem do rady.
— Przepraszam, panie Kalasanty, nie przyszedłem po to, aby być twojem echem, lecz żeby wypowiedzieć swe zdanie strapionemu ojcu, by mu wytłómaczyć, że nie ma powodu do zmartwienia, że przeciwnie cieszyć się raczej powinien, że ma córkę poważnie myślącą, nie zaś lalkę, wyłącznie zajętą strojami.
— Cieszyć się ma?