Strona:Klemens Junosza - Willa pana regenta.djvu/119

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

tawce. I niech ci się nie zdaje, że kobieta mniej robi od mężczyzny. Przeciwnie, nieraz wyprzedza swych barczystych towarzyszów. Obserwowanie ludu dało mi dużo świeżych myśli, któremi przy sposobności podzielę się z tobą.
„Ach, kochana Wandziu, jak nam tu ciebie brakuje! Całemi godzinami, prawie całymi dniami rozprawiamy o różnych rzeczach. Nasza uprzejma gosposia, mając dzieci przy sobie, jest wciąż w najlepszem usposobieniu. Mój mąż, zwykle przygnębiony i zmęczony, odzyskał dawny humor, pan Bolesław jest bardzo miłym gawędziarzem, a Anielka, no, o tej chyba mówić nie mam potrzeby: znasz ją, jaka to wesoła szczebiotka.
„Pan Bolesław często ją prześladuje Jankiem Rudzkim, matka uśmiecha się na to pobłażliwie — i kto wie, czy nam panna Aniela nie ucieknie niezadługo do Warszawy; chociaż, co prawda, mogłaby jeszcze poczekać kilka lat.
„Pan regent będzie proszony o to, abyś mogła, tu razem z ciotką na parę tygodni przyjechać; połącz swoje prośby z naszemi, a może ojczulek zezwoli.
„Moje pociechy opaliły się, biegają po całych dniach, zdrowe są jak rybki. Jedno tylko mieliśmy zmartwienie: oto Oleś koniecznie chciał się nauczyć żąć i skaleczył sobie rączkę. Na szczęście, zgoiło się szybko, i obecnie chce już robić nowe próby, czego mu oczywiście zabraniam.
„Egoistka jestem: miałam zamiar daleko dłuższy