Strona:Klemens Junosza - Wdowa z placem.djvu/78

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
— 74 —

jomych, panna Zenobia, wyszła za starego mantykę i nudziarza, na którego jeszcze przed dwoma laty wcale nie chciała patrzeć, obecnie kocha go jaknajczulej i gotuje dla niego rumianek z większą starannością, niż owa sławna Julia... dla tego z teatru, co wiesz... jakże się nazywa... dla Romea!
— Julia bynajmniej nie gotowała rumianku.
— Więc herbatę, kleik, lipowy kwiat... coś przecież gotować musiała!
— Czegóż więc dowodzi ta gorliwość i przywiązanie panny Zenobii?
— Dowodzi, że była przeznaczona dla starego mantyki, a mantyka dla niej.
— Co też ciocia...
— Przepraszam, jeszcze nie skończyłam. Dam ci drugi dowód. Pamiętasz Michasię tę brunetkę z niebieskiemi oczami, tę ładną?
— Pamiętam!
— No, to zapewne pamiętasz i pana Adolfa również, tego wiesz, blondyna, który był w banku, potem na kolei, a teraz licho wie co robi i gdzie się obraca. Wysoki taki, przystojny, z dużymi wąsami.
— Coś sobie przypominam.
— Otóż on był zakochany w Michasi, jak Nabuchodonozor, a ona w nim jak Salamandra — i trwało to przez cztery lata. Przynosił bukiety i cukierki, a wszyscy znajomi mówili, że trudno wyobrazić sobie parę le-