Strona:Klemens Junosza - Wdowa z placem.djvu/71

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
— 67 —

na suknię zarobię sama. Właśnie jedna pani zamówiła u mnie dwie kapy na łóżka, a jedna dywanik krzyżową robotą. Zgadzasz się?
Młoda wdowa rzuciła się staruszce na szyję.
— Nie masz za co dziękować... to interes, wzajemna dogodność, więcej nic... Kiedyż mam się sprowadzić? Ja myślę, żeby nie odkładać, im prędzej, tem lepiej.
— Choćby dzisiaj, moja ciociu.
— Więc doskonale, idź kochanie do domu, a ja najdalej za godzinę przyjadę... W dorożkę cały mój majątek zabiorę...
Istotnie, w godzinę później wpadła do nowego mieszkania młodej wdowy, jak uragan a że i tamta wprowadziła się niedawno i jeszcze nie zdążyła rzeczy ustawić i pokoju uporządkować, więc pani Kowalska zabrała się energicznie do pracy.
Szczupła, drobna i zawiędła, miała jednak dość siły, aby przesuwać i ustawiać meble, jedynie z dużą szafą rady sobie dać nie mogła i musiała wezwać do pomocy stróża.
W niespełna dwie godziny, mieszkanie było zupełnie uporządkowane, zamiecione, sprzątnięte i trudnoby było przypuścić, że przed chwilą odbywała się przeprowadzka.
Pani Kowalska rzuciła okiem dokoła, aby