Strona:Klemens Junosza - Wdowa z placem.djvu/107

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
— 103 —

— W takim razie nie rozumiem, skąd pochodzi taki gwałtowny popyt na domy, ta gorączka budowlana?...
— Jaki popyt? Jaka gorączka?!
— Przecież «Kuryery» ciągle o tem piszą.
— Pani wierzy?
— Czytam na własne oczy, więc muszę wierzyć.
— Najfałszywsze wieści, najbardziej mylne informacye. Nieprawda, kłamstwo od początku do końca! Nieświadomość, a może umyślne pędzenie wody na młynek spekulantów!
— A jakże jest w istocie? — zapytała wdowa.
— Jest tak, proszę pani, że każdy z nas radby się coprędzej pozbyć swojej chałupy i poszukuje nabywców, ale nadaremnie! Nikt się nie trafia, a jeżeli trafi się przypadkiem, to daje cenę śmiesznie nizką, za pół darmo chce zabrać.
— Więc w takim razie i place niewiele warte dziś — rzekła pani Kowalska.
— Naturalnie. Jeżeli domy nie procentują, to jakiż interes je budować? Są wprawdzie spekulanci, żydki zwłaszcza, którzy się na to rzucają, ale czy to można budowaniem nazywać?... Fuszerka na gruby kamień, tandeta, zrobiona na efekt... Aby tylko co