Strona:Klemens Junosza - Taniość i elegancja.djvu/5

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

łaknąłeś nauki i że ci jej nie dano, nie powiesz, że miałeś trudność w wyszukaniu mistrza lub mistrzyni.
Są... są... wydobędą z twej gardzieli tony białe, zielone, żółte, pąsowe, pomarańczowe, jakie tylko sam zechcesz. Zrobią z ciebie tenora, barytona, co chcesz i niedrogo, a jeżeli mistrz za kosztowny na twoją artystyczną kieszeń, idź do mistrzyni. W każdym domu mieszka przynajmniej jedna i niech ci się nie zdaje, że zwyczajna nauczycielka muzyki — kto ci to powiedział?! To uczennica Lampertiego na pewno.
Pracowity człowiek ten Lamperti.
Korzystaj więc, dobry człowieku, i rozdzieraj powietrze solfegjami.
Chcesz się bawić? Nigdzie nie znajdziesz tyle sposobności, co tutaj. Możesz zostać klubistą, cyklistą, wioślarzem, łyżwiarzem, lutnistą, członkiem „dudy” — czem ci się podoba.
Sądzę, że zdołałem cię przekonać, iż Warszawa jest najlepszem miastem pod słońcem, bogatem, eleganckiem i taniem. Nie dziw więc, że z całego kraju ściągają do niej ludzie, którzy nie mają żadnych dóbr tego świata, ani też żadnego bliżej określonego sposobu do życia.
Nie jest to zresztą konieczne, zwłaszcza odtąd, odkąd sztuką kręcenia biczów z piasku stanęła na wysokim stopniu rozwoju.
Widzę już, poczciwy prowincjonalisto, który nie masz w swoim zakątku z czego żyć, ani nie potrafisz nic robić, że przeczytawszy te słowa, gotów jesteś zapakować manatki i pierwszym pociągiem przyjechać do Warszawy.
Aż ci się oczy śmieją! Ma się rozumieć. Miasteczko miłe, wesołe, a warszawianki!... Wmówiliśmy przecież w całą Europę, że są to najładniejsze i najprzyjemniejsze kobiety na świecie. Pani Modrzejewska rozpowszechniała tę prawdę w Ameryce, a pani Hajota-Rogozińska czyni to samo obecnie