Strona:Klemens Junosza - Taniość i elegancja.djvu/6

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

w Afryce, więc skoro trzy części świata uwierzyły, dlaczego ty nie miałbyś uwierzyć...
Widzę po twoich poczciwych oczach, że chcesz mnie o coś zapytać? Owszem, dam ci jaknajlepsze informacje. Zapytujesz, z czego można w Warszawie żyć? Pytanie najbardziej racjonalne... Poczekaj.
Jeżeli masz zamiar poświęcić się pracy na kolei, to daj pokój; jeżeli czujesz powołanie do zarządzania kilkoma wielkiemi domami, to także wyperswaduj sobie ten zamiar, bo każdy dom ma rządcę, na którego śmierć lub dymisję oczekuje conajmniej trzydziestu trzech kandydatów.
Nie zachęcam cię też, abyś szturmował do banków, kantorów, fabryk, albo sklepów, albowiem nie zdarzyło mi się słyszeć, żeby tam uskarżano się na brak ludzi fachowych, zdeterminowanych nawet na obniżenie pensji lub wyrzeczenie się gratyfikacji. W tym kierunku poświęcenie nie miewa granic.
Nie zachęcam się więc, raz dlatego, że niepięknie dobijać cię o posadę, jeżeli ta jest przez kogoś, potrzebującego pracy i chleba, zajętą, a powtóre, że cię każdy pryncypał kwaśno przyjmie i albo zbędzie czczą obietnicą, jeżeli jest elegant, albo też jeżeli jest człowiek szczery, powie ci wprost, żebyś sobie poszedł do djabła.
— A więc?...
— Wiedziałem, że będzie „a więc”; byłem na to przygotowany, kiedym zaczynał pisać ten wstęp do obrazków. Mają one swój cel, który się ściśle z pytaniem mojem wiąże. Mają na przykładach wykazać, że niekoniecznie trzeba mieć własny majątek, specjalne uzdolnienie do jakiegoś zawodu; niekoniecznie trzeba zajmować posadę, ażeby żyć i elegancko stroić się w tej kochanej Warszawie.
Z czego, zapytasz — bądźże trochę cierpliwy i po czekaj na następny obrazek...

Klemens Junosza.