Strona:Klemens Junosza - Suma na Kocimbrodzie.djvu/78

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
IV.

ZZdarzały się czasem takie interesa, że Szmul stawidło puszczał się w dalszą podróż, poza swoje rodzinne miasteczko, poza lasy i bory, aż do stacyi kolei, aż het, do miasta gubernialnego.
Taka wyprawa w jego życiu bywała wydarzeniem, wypadkiem.
Wybierał się też odpowiednio. Oprócz kożucha i burki, które miały go chronić od przykrości czysto atmosferycznej natury i strzedz jego organizm od zaziębienia, Szmul zabierał ze sobą nieco wiktuałów, piękną, atłasową, aczkolwiek już trochę wypłowiałą kapotę, tudzież ciepłą czapkę z pluszu barwy bronzowej.