Strona:Klemens Junosza - Suma na Kocimbrodzie.djvu/67

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

ty, ozdabiające pokój cioci, nie powiędły? czy ten pan, co ciocię odwiedził, jest przystojny i jak wygląda: wysoki, nizki, brunet, blondyn, kawaler, żonaty, wdowiec, czy wesoły w rozmowie i czy lubi tańczyć?
To czwarta i piąta kartka.
Urocza korespondentka przerwała pracę dla odpoczynku oraz zebrania myśli.
Wzięła na ręce kota, który się do niej łasił, powiedziała mu, że jest najpiękniejszym Mruczkiem na świecie, pocałowała go w burą głowę i nagle krzyknęła:
— Już wiem!
Upuszczony nagle kot spadł na ziemię, i przerażony uciekł, panna Bolesława zaś pochwyciła pióro i z ogromnym rozmachem zaczęła kreślić najczulsze podziękowanie za zapis: że ten szlachetny uczynek wzruszył cały dom do głębi, że utwierdził rodzinę w przekonaniu o niesłychanej zacności drogiej cioci, że takie serce, jakie ma ciocia Emilcia, powinno być zamknięte w złotej puszce, wysadzonej najdroższymi klejnotami i że wogóle wspaniały dar cioteczki jest całkiem niepotrzebny. Nie dlatego, żeby w Łopiankowie nie znano się na wartości