Strona:Klemens Junosza - Suma na Kocimbrodzie.djvu/45

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
III.

SSzary, posępny dzień jesienny, z błotem, mgłą, wilgocią, na wsi szczególnie, sprawia przygnębiające wrażenie.
W dzień, o południu, jest jakby o zmierzchu... wilgoć spływa po szybach, przejmujący chłód wciska się do mieszkania.
Psy chowają się po kątach, zmokła wrona kracze na topoli, nawet wróble kryją się pod strzechy.
lSmutek, przygnębienie i nuda obejmują udzkie siedziby; zdaje się, że w każdym kącie siedzi straszliwa zmora, nawpół senna, że co chwila otwiera szeroko paszczę i ziewa, a to ziewanie, niby zaraza, udziela się każ-