Strona:Klemens Junosza - Przy kominku.djvu/84

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

pragnę już skończyć ten pamiętnik, czy księgę zwierzeń... jak wolisz.
Pożegnano mnie serdecznie, zapraszano, żebym niedługo przyjechał; pan Marcin żądał, abym mu to przyrzekł solennie.
Czy mam mówić, że dałem słowo z najgłębszem przekonaniem, że chyba śmierć jedna nie pozwoli mi go dotrzymać?
Odjeżdżając, uścisnąłem serdecznie drobną rączkę panny Krystyny i powiedziałem, że niedługo dam czekać na siebie.
Joasia spojrzała na mnie, lecz nie z uśmiechem, jak zwykle — przeciwnie, zdawało mi się, że w jej oczach dostrzegłem wyraz smutku, czy może współczucia... Nie wiem.
Wsiadłem na wielki wóz drabiniasty; Maciej cmoknął na deresze. Jechaliśmy szybko. Białka została za mną daleko. Znów zobaczyłem brudne miasteczko, gadatliwą panią Mośkową, potem małą stacyjkę w lesie. Pociąg zaraz nadszedł, wskoczyłem do wagonu...
Skończona sielanka.




VI.

Stryjenka, gdym przyszedł do niej, zmierzyła mnie wzrokiem od stóp do głowy.
— Już? — rzekła, marszcząc trochę brwi.