Strona:Klemens Junosza - Przy kominku.djvu/207

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.



P

Po ukończeniu studyów uniwersyteckich pracowałem jako kandydat przy inkwirencie sądowym. Marzyłem, że kiedyś na polu kryminalistyki zdobędę europejską sławę. Ideałem moim był Lecocq... W snach młodzieńczych widziałem przerażające, potworne i bajecznie skomplikowane zbrodnie, ze śladami zatartymi tak zręcznie, że najzdolniejsi agenci nie mogli sprawy wytropić, a ja odnajdywałem zbrodniarzy od razu, bez żadnych przygotowań, idąc tylko za wskazówkami logiki i zdumiewającego talentu. Bo ja ten talent mam, czuję go w sobie; on we mnie kipi, wrze jak woda w kotle, jak lawa w wulkanie....
Ja każdą zbrodnię przeczuwam, a wobec śladów przestępstwa jestem jasnowidzący, nie chcę powiedzieć... prorok!
Kocham morderców dlatego, żeby ich wykrywać, zapalam się do zbrodni, jak muzyk do dźwię-