Strona:Klemens Junosza - Przy kominku.djvu/111

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.



D

Dwadzieścia pięć lat pracuję w głównem biurze wielce szanownego „Towarzystwa ubezpieczeń różnych rzeczy od rozmaitych wypadków.“ Tak się zowie ta kompania akcyjna.
Dwadzieścia pięć lat! Gdybym był piękną aktorką lub śpiewaczką, wyprawionoby mi jubileusz, ma się rozumieć z kwiatami, biżuteryą, ale że na nieszczęście ani piękność, ani talent, ani nadobność płci nie jest moim udziałem, przeto obchód jubileuszu mego odbył się prywatnie w gronie rodziny i kilku kolegów. Nie było biżuteryi ani kwiatów, ale zato szanowna moja małżonka wystąpiła z kolacyą, o jakiej nawet Lukullus nie marzył. Była baranina, młode kartofle, kwaszone ogórki, przytem piwo. Graliśmy w winta, gawędzili, wesoła zabawa trwała do trzeciej po północy.
Tak odbył się mój jubileusz, rocznica ćwierćwiekowej pracy dla dobra Towarzystwa. Śliczna jest ta nasza instytucya... Piękne biuro! Zżyłem się z niem;