chłopaku, wytrzymywałem i wytrzymałem przez siedm lat!
— Niestracone pieniądze, ojcze, szkoły skończyłem.
— Ano, skończyłeś, co prawda to prawda; przywiozłeś patent, na piśmie, z pieczęcią.. jak się patrzy, tylko.
— Tylko co jeszcze ojcze..
— Szkoda, żeś jeden..
— Dla czego?
— Drugi przy gruncie by został, ty uczony człowiek, z edukacją, mógłbyś się na księdza wypromować, albo na adwokata znacznego. Honor na nasze nazwisko by spłynął. Nie myśl, że to co nowego. Bywali w naszym rodzie kanonicy wspaniali i adwokaci tacy, że całym trybunałem trzęśli.. Takim byłbyś i ty, a twój brat, przy gruncie by siedział, siał, bronował, żął, młócił..
— Już mnie, kochany ojcze, od roli nic nie oderwie, odezwał się Stasiek, ona mi pachnie. Wasz ja syn rodzony, ojcze, i o honory nie dbam. — Kawał ziemi to rzecz; za ziemią przyjdzie i honor i grosz i spokój na stare lata, a zawszeć swój kawałek chleba, ze swego zagona najmilszy.
— Dobrze rzekłeś synu, tylko, że tych zagonów bardzo mało po mnie dostaniesz. Wiesz jakie to nasze drobno-szlacheckie fortuny: pies na mojem dziedzictwie siedzi, a ogon już na
Strona:Klemens Junosza - Przeszkoda.djvu/28
Wygląd
Ta strona została skorygowana.