ny, dodaje zyski, jakie one przyniosły, odejmuje straty — i jest rezultat.
Mordka przypomina sobie w jaki sposób dzień spędził... Rano o szóstej wstał: co robił po wstaniu? Trochę przeciągał się, trochę ziewał, nawet dużo ziewał, ale to się nie liczy.
Następnie umył ręce, odmówił krótką modlitwę, poszedł na wieś. Tam trafiło mu się kupić cielę. To jest dobry towar.
Potem Mordka przypędził cielę do domu, pacierz zmówił, śniadanie zjadł, zaprzągł konia do wozu, zabrał cielę, kilka serów, parę funtów koszernego masła i pojechał do miasteczka. Po drodze wstąpił do dworu, zapytać czy nie trzeba sprawunków. Akurat było potrzeba.
W parę godzin później był u celu podróży, sprzedał swoje produkty, na cielęciu zyskał rubla, zrobił sprawunki, na czem także nie stracił, dowiedział się co słychać na świecie, assystował przy wielkiej dyspucie na rynku, widział fałszywą dziesiątkę, zanotował sobie w pamięci ceny targowe zboża, znalazł wspólnika do kupna dwudziestu czterech gęsi, kupił dla rodziny trochę obwarzanków i dwa śledzie, dla siebie paczkę tytuniu, na wszelki wypadek parę garncy okowity, od przytrafunku kilkaset papierosów, a na każde zdarzenie pudełko landrynek.
Strona:Klemens Junosza - Powtórne życie.pdf/64
Wygląd
Ta strona została skorygowana.