Strona:Klemens Junosza - Powtórne życie.pdf/37

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

«Jakże się cieszę, kochany Bolciu, pisała ta matrona, że nareszcie głupstwa wywietrzały ci z głowy, że duch lepszy wstąpił w ciebie. Oby to tylko było trwałe, bo wybacz mi, drogi siostrzeńcze, ale w siłę twoich postanowień nie bardzo wierzę. Wypraktykowana to rzecz, że czem skorupka nasiąknie za młodu, tem trąci na starość, że każdy mężczyzna, choćby się nawet z wierzchu ozłocił, osrebrzył i obrylantował, zawsze w gruncie rzeczy jest łotrem. Nie bierz tego do serca, gdyż za prawdę obrażać się nie trzeba nigdy i na nikogo, a tym bardziej na ciotkę, która ci życzy, abyś raz nareszcie utemperował się, i do rozumu przyszedł. — Przyjedź po mnie i przyślij, jeżeli nie możesz trzech to przynajmniej dwa wozy drabiniaste, ale duże gdyż wybierając się do ciebie na czas dłuższy, muszę zabrać z sobą trochę niezbędnych drobiazgów. Nie wiele tego będzie i jako kobieta niemłoda, jako wdowa nie mająca już żadnych pretensyj do świata, nie wiele potrzebuję. Ciemna suknia na codzień, czarna od wielkiego dzwonu, parę czepeczków, siakie takie trzewiczyny, książka do nabożeństwa, parasolka, rękawiczki — oto cała moja wyprawa! Juściż zgodzisz się na to, że nie mogę chodzić jak czupiradło choćby z tego względu, że jestem twoją ciotką, co jak mniemam po-