Strona:Klemens Junosza - Powtórne życie.pdf/217

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

bieda. Moje uszanowanie panu sędziemu! ja już wracam do domu.
— Ja również, pójdziemy razem. Lubię spacerować w towarzystwie ludzi myślących, a pan należysz właśnie do takich panie Wajśfisz. Powiedz mi pan, po czemu teraz płaci się srebro.
— Jakie srebro?
— W ogóle, naprzykład: łyżki, widelce, tace, kandelabry, lichtarze...
— Czy pan życzy sobie sprzedać, czy potrzebuje kupić?
— Ani jedno, ani drugie; zapytuję tylko przez ciekawość.
— Ja nie wiem, ja wcale tego nie wiem. Wiadomo panu, że nie jestem jubiler, nie trudnię się takim handlem.
— Mówiąc to, Abuś patrzył w ziemię, lecz czuł pomimo to na sobie świderkowate wejrzenie szarych oczu i było mu bardzo przykro, tem więcej, że nie dawniej niż onegdaj, wypadkowym sposobem od nieznajomego człowieka kupił dwa duże srebrne lichtarze i wcale nie drogo.
Właściwie ten nieznajomy był trochę znajomy, lecz w takiem zdarzeniu nie ma potrzeby chwalić się z tem.
To stało się onegdaj, a dziś takie nagłe zapytanie po czemu srebro? Czy on już co wie?