Strona:Klemens Junosza - Powtórne życie.pdf/124

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Agata, szepnął zdumiony.
— A jeno.
— Przyszłaś?
— Ot.. któż miał przyjść?
Uśmiechnął się.
— Będę miał rosół z korczęcia dziś?
— Codzień.. choremu tak trzeba
— A ty pójdziesz?
Wzruszyła ramionami, jakby litując się nad człowiekiem, który może zadawać podobnie dziecinne pytania.
— Ale, a tu kto będzie, chyba pies.
Rzekłszy to poszła do kuchni i zajęła się zwykłą swoją robotą, tak jak gdyby jej nigdy nie przerywała.
Czasem przyjeżdżał do Rudawki stary Wiśniewski i rozweselał chorego, opowiadając mu nowinki z życia okolicy, niekiedy przywoził książki do czytania, ale te stopniowo coraz mniej zajmowały pana Bolesława; lubił natomiast przeglądać stare ilustracye i przypatrywać się obrazkom. To go zajmowało, przez kilka godzin z rzędu mógł siedzieć nad takim foliałem i uśmiechać się do każdej ryciny. Wiśniewski przywiózł mu także kilka talij kart i nauczył go układać pasyanse, ta zabawa bardzo się podobała, biedakowi i sporo czasu jej poświęcał.