Strona:Klemens Junosza - Pan sędzia.djvu/72

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
— 64 —

ku... Jak honor kocham nie rozumiem, co mówię nie rozumiem! jestem jak tabaka w rogu!
— Co wielmożny pan aptekarz taki markotny? — zapytał Szulim, który właśnie przechodził przez rynek. — Pani doktorowa musiała panu jakie nieprzyjemne słowo powiedzieć. Ona trochę prędka jest — ta nasza pani doktorowa... czasem to i na swego męża nakrzyczy.
— Kto ją tam wie czego ona chce, co mówię kto wie! djabli ją wiedzą czego się do mnie przyczepiła!
— Ja pana powiem. To wszystko pewnie bez tego doktora co dziś w nocy przyjechał.
Aptekarz stuknął się palcem w czoło.
— A wiesz co Szulimku, że ty jesteś niegłupi! co mówię niegłupi.. ty masz rozum, dalibóg masz rozum!... Nie wiedziała już jak się zemścić... ha! ha! to paradne jak honor kocham! co mówię paradne! to wspaniałe! to wielkie jest!
— Tak, ma pan aptekarz recht — pani konsyliarzowa to jest wielgie złośnice, ale dobra kobieta, gospodyni z pełnem gębem.
— Z pełną powiadasz — to nieprawda; sucha jak pieprz, co mówię jak pieprz! jak cynamon! Ale zkąd ona wzięła tego podpisarza?! — rzekł sam do siebie.
— Pan pyta sie o pana podpisarza? ja jemu widziałem może kwadrans temu.
— Gdzieś go widział?
— Un szedł sobie z parku, z córeczką pana aptekarza.
— To nieprawda! co mówię nieprawda, to plotka! to fałsz! doktorowa cię namówiła żebyś to powiedział...
— Co mnie kto miał namówić?! kiedy ja patrzyłem na swoje oczy. Żebym tak zdrów był jak patrzyłem. Pan podpisarz z panienką wyszedł sobie z parku, przed bramą oni oboje sobie ukłonili bardzo politycznie — i un poszedł do sądu, a panienka do aptyke. Co to za plotka ma być? to jest