Strona:Klemens Junosza - Pan sędzia.djvu/19

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
— 11 —

się jej wartości — czy też ją który współpasażer ukradł, — dość że przepadła jak kamień w wodę.
Szulim wydzierał sobie włosy z brody, krzyczał, lamentował, złorzeczył, wzywał pomsty niebios i wszystkich plag piekła na sprawcę nieszczęścia, ale to nic nie pomogło. Kapota zginęła bezpowrotnie i o dalszych jej losach nie można się było dowiedzieć.
Niepiękne przywitanie z żoną miał dzięki temu wypadkowi nasz podróżnik — ale z czasem pogodził się z losem i przestał się martwić. Stracił kapitał, to prawda, ale bądź co bądź, świat zwiedził, zbogacił się mądrością i doświadczeniem, co także jest majątkiem, o tyle od pieniędzy lepszym, że go ani w kapotę zaszyć, ani nieopatrznie zgubić nie można.
Szulim nie został Szulimem bogatym, lecz Szulimem angielskim, o całe niebo wyższym od zwyczajnych Szulimów krajowych. Posiadał puszczadło, dwa lancety i pięć brzytew najoryginalniejszych angielskich, gdyż sam je kupił w Londynie, w tem mieście gdzie nie ma żadnego oszukaństwa, gdzie najzwyczajniejszy nóż, prosty nóż do krajania chleba, jest autentycznie angielski!!
Otworzywszy okienice, Szulim szedł do bóźnicy pomodlić się — a powróciwszy do domu zabierał się do codziennych zatrudnień.
Włożywszy do kieszeni swoje oryginalne angielskie brzytwy i wszystkie przybory potrzebne do sztuki golarskiej, puszczał się na wędrówkę do mieszkań dygnitarzy miejskich.
W owym czasie wąsy nie były w modzie, brody nosili tylko żydzi, ztąd też Szulim miał dosyć zatrudnienia. Najpierw stawiał się zwykle u pana burmistrza, który ex re swego urzędowania musiał wstawać najwcześniej; później szedł do doktora, następnie zaś operował członków sądow-