Strona:Klemens Junosza - Pan sędzia.djvu/132

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
— 124 —

— Ciekawam dlaczego mamy dać pokój? W takiem miasteczku jak nasze wesele nie trafia się codzień, gdy się więc zdarzy, to, rzecz naturalna, daje bogaty materyał do mówienia. Słyszałam że Szwarc zamierza wystąpić po pańsku... już robią przygotowania.
— Kiedyż ma się odbyć ta uroczystość?
— Mówią że za sześć tygodni.
— Ja słyszałem, że odłożono do karnawału, — odezwał się podpisarz.
— Ależ to być nie może!
— Dlaczego?
— Szwarc lubi kuć żelazo póki gorące, to energiczny człowiek — zawsze mówiłam że to jest chodząca energia!
— Moja żono, — odezwał się doktór, — żeby on był nawet nietylko chodzącą, ale fruwającą i pływającą energią, to jeszcze nie miałby powodu tak się spieszyć. Dla niego przecież to zupełnie wszystko jedno, czy wydać córkę parę miesięcy wcześniej, czy później; nawet późniejszy termin o tyle jest lepszy, że daje więcej czasu na przygotowanie wyprawy...
— Ale... zdaje ci się, mój mężu...
— Sądzę, że pani ma słuszność, — odezwał się podpisarz.
— Ależ tak, niezawodnie! ja zawsze mam słuszność! Nigdy nic nie mówię napróżno — i zdaje mi się że wszelkie opóźnienia są nieprawdopodobne i że Szwarc kuć będzie żelazo póki gorące...
Wejście majora i regenta przerwało rozmowę. Doktorowa, kontenta że jej mąż, o którego zaniepokoiła się nie żartem, będzie miał jakąś rozrywkę, że się ożywi i odzyska