Strona:Klemens Junosza - Pół dnia w życiu modnych małżonków.djvu/6

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
Rozdział IV.
Żale Eurydyki.

— Doprawdy wszedł tu nie w porę, zawołał kochanek po odejściu męża.
(Ona uśmiechnęła się anielsko).
— O drogi mój aniele, dodał po chwili Lovelace sądziłem, że już śmierć zajrzy mi w oczy, a jednak jakże czułem się godnym zazdrości, umierając dla ciebie, dla twojej miłości!
(A w duchu pomyślał:)
Dobrze że się na tem skończyło, bo też istotnie po co miałbym wystawiać się na niebezpieczeństwo dla jednej... malowanej lalki. — Gdybym ją chociaż kochał!
— Dziękuję ci, drogi Artiurze, odpowiedziała głosem cichym, omdlałym, wyciągając ku niemu rękę. W tobie jedyna moja nadzieja, jedyna pociecha i osłona. Wszystko ci poświęciłam, ale tyś wart mojej miłości, — o ty nie opuścisz mnie nigdy!
Łzy zabłysły w jej oczach.
(A w duchu myślała sobie:)
Żebym go chociaż kochała, — ale fatalnie się na nim zawiodłam! Jakże pozory mylą... Jerzy jest daleko od niego piękniejszy, Ksawery daleko milszy, a Władysław nierównie lepiej zbudowany.
Nastała chwila wymownego milczenia, podczas której, kochankowie czule ściskając się za ręce patrzyli na siebie wzrokiem pełnym miłości, zachwytu i ekstazy.
A w duchu myślało każde:
On.   Djable mnie nudzi! A na nieszczęście, nie wypada mi jeszcze odejść.
Ona.   Jakiż on głupi i nudny, a jednak wypada mi być czułą i kochającą.
W takiej wzajemnej ekstazie, spędzili cały wieczór — nie pierwszy i pewno nie ostatni.
O! dla takiego szczęścia warto wszystko poświęcić! Niema jak miłość!


Rozdział V.
To zabiło tamto.

Po straszliwej scenie wykrycia wiarołomstwa żony i zemsty — nasz Otello nowoczesny, jeszcze cały wzburzony i rozpłomieniony, — wsiadł w dorożkę i kazał się zawieźć — do Dulcynei swojego serca.
Zajmowała ona zaszczytne stanowisko w ciele choreograficznem.
Nie była bardzo młoda, ale za to była bardzo głupia, a przy tem uroczo piękna. Płeć miała przejrzystej i nieporównanej białości — blanszu paryzkiego, i tak delikatną... że znać na niej było błogie działanie poudre de ris i cold-creamu, — lica zdobne rozkosznym i niewinnym rumieńcem — różu, opasała jak koroną, długiemi i miękkiemi zwojami — warkoczy... przyprawnych, pod któremi błyszczała para oczu burych, oprawna w doskonale zarysowany owal — brwi uczernionych!
A zręczna jej kibić ujęta była w plastyczne formy — gorsetu. A plastyczne formy gorsetu rysu-