Strona:Klemens Junosza - Obrazki z natury - W powodzi kwiatów, Gdy konwalje.djvu/34

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

a czarna jak noc... Przepaść otwiera czarną swoją gardziel, — a ja nie mam siły cofnąć się; skamieniała, bezwładna jestem. Chcę krzyknąć, ale głos w gardle zamiera, chcę uchwycić za cierń nad otchłanią rosnący, cierń krwawi mi dłonie i łamie się jak słomka...
Opieram nogę o głaz jakiś — ale i ten nie wytrzymuje mego ciężaru i stacza się z przerażającą szybkością... Z krzykiem rozpaczy budzę się zmęczona, bezsilna, patrzę z przerażeniem szeroko otwartemi oczami i, nie mogę zdać sobie sprawy, gdzie jestem? A jednak, a jednak ja jestem w moim, tym samym milutkim pokoiku, leżę na wygodnych poduszkach, blada lampka oświetla mój kącik, a ze ściany Madonna Murilla spogląda na mnie bosko łagodnym wejrzeniem, jak gdyby chciała powiedzieć: nie lękaj się, dziewczyno...
Dlaczego ja miewam sny takie? dlaczego nieokreślona tęsknota, dziwne jakieś przeczucie ogarnia mnie tak często? dlaczego nawet wśród zabawy, wśród blasku świateł balowych i przy dźwiękach doborowej orkiestry nieraz zadu-