Strona:Klemens Junosza - Obrazki z natury - W powodzi kwiatów, Gdy konwalje.djvu/33

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Tam znajdował się jej własny pokoik, najmilszy dla niej kącik w całym domu. Było w nim jasno, słonecznie, mebelki filigranowe, rzeźbiona szafka z książkami, biureczko małe z wszelkiemi przyborami do pisania.
Usiadła przy biurku, wydobyła z szufladki zapisany do połowy kajet i zaczęła kartki przerzucać w zamyśleniu. Potym wzięła pióro do ręki i, pięknym, wprawnym charakterem, pisać zaczęła.
— Zajrzyjmy w te notatki, przysłuchajmy się tej spowiedzi dziewczęcia.
... «Nie wiem, dlaczego smutna i zgnębiona jestem. Nie wiem, dlaczego zdaje mi się, że jakiś głaz leży mi na sercu... Czasem, wśród wesołości i pustoty ogarnia mnie trwoga. Czasem śnię, że biegnę przez pola i łąki samemi kwiatami usłane, przez różane gaje, że pod stopami memi rozciąga się kobierzec aksamitny, miękki, zielony — przerznięty srebrnemi wstęgami strumyków — śnię, że mi jest tak błogo, dobrze, lekko, gdy naraz tuż przede mną, nagle, otwiera się przepaść bezdenna, szeroka jak morze,