Strona:Klemens Junosza - Obrazki szare.djvu/159

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
— 151 —

i ciężkie? Alboż ja wiem? Zdaje mi się, że jak wypowiem co mam na sercu, wyspowiadam się przed Tobą, wypłaczę, to mi lżéj jakoś. Samolubstwo to, egoizm!“
„Donoszę Ci — pisał znów w innym liście — że znalazłem zajęcie. Cieszę się z tego niewymownie, bo prędzéj będzie czas schodził, tém bardziéj, że owo zajęcie miało dla mnie zawsze pewien urok... w domu uważałem je za rozrywkę, tu oddam mu się dla zarobku. Zamierzamy w kilku czynić wyprawy myśliwskie. Zmęczenie fizyczne i trudy podobno dobrze działają na cierpienia duszy... Zobaczymy!”
Dalsze listy były coraz krótsze i coraz mniéj podobne do poprzednich. Różnica uwydatniała się stopniowo, nietylko w treści saméj, ale i w formie, w sposobie wyrażania się, w zwrotach mowy. Pisane były one pośpiesznie, jakby autor ich nie miał czasu, lub chęci, na dłuższą pogadankę.
„Powiadam ci Aniele, że nie masz się o co gniewać. Mówisz żem zapomniał o Tobie — nie, niezapomniałem. Tylko, że dawniéj siadywałem więcéj w domu, a dziś to tu, to tam, ciągle w podróży! Czasem to i dwa tygodnie atramentu nie widzę, a Ty się Zosiu gniewasz, że nie pisuję do Ciebie. Nie otrzymałaś listu dziś, to otrzymasz go jutro, nie jutro to pojutrze, ale zawsze otrzymasz. Ty tęsknisz i ja tęsknię“.