Strona:Klemens Junosza - Monologi. Serya druga.djvu/95

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

no z klasy czwartej, a ja, broniąc się jak lwica, dobyłem w piątej do Nowego Roku.
To jest głupstwo, kochani panowie. Szkoła furda, prawdziwą naukę daje dopiero życie... a ja jestem najlepszym świadkiem życia naszego czcigodnego jubilata!
Szło ono, to życie, również jak moje życie, po dwóch liniach równoległych i to daje nam najwyraźniej poznać całe niedołęztwo nauki szkolnej.
Swego czasu do kozy wsadzano mnie za to, iż nie wiedziałem o tem, że dwie linie równoległe nigdy się spotkać nie mogą, a my z Kociem po liniach równoległych idąc, spotykaliśmy się codziennie wieczorem pod „Gwiazdą,“ gdzie piliśmy X kwadratów z paru kufelków...
Cześć zasłudze!...
Okrzyk ten zawsze wyrywa mi się z głębi serca, gdy patrzę na naszego kochanego Kocia.
Uczyliśmy się razem, on odziedziczył po rodzicach kamienicę, ja również; on się ożenił, ja także; on doczekał jubileuszu — mój za tydzień.
Posłuchajcie, panowie!... Ja się nie chwalę, ale kamienice nasze były zupełnie jednakowe. On ma ze swojej 3,000, ja 4,000; on ma lokatorów niewypłacalnych w połowie, u mnie ani jeden grosz nie zginie, bo psu z gardła wydobyć potrafię; on się reparuje co roku, ja raz na pięć lat; on front chlapie co dwa lata, ja pomalowałem się olejno; on do tej pory piszczy, że nie ma za co, ja je-