Strona:Klemens Junosza - Monologi. Serya druga.djvu/61

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Nie, to nad siły ludzkie!
Założyłabym się, że mój małżonek czeka na dworcu, aby kupić bilety, wyprawić bagaż i pożegnać się z nami.
On jest dobry, ja wiem, ale pewnie pociąg już odszedł.
Teraz Florcia dzwoni, poznaję.... Tak, to ona. Rychło w czas! nie ma co, przepadło... ten pociąg dla nas stracony.
Kto koleje żelazne urządzał, nie miał dobrze w głowie. Rozkład zrobili, jak na przekorę, taki, żeby się publiczność koniecznie spóźniała. Co pomoże, że „Kuryer wciąż pisze o nosie i tabakierce. Dużo to ich obchodzi? Aby bilety sprzedawać i pieniądze zgarniać, to główne zadanie tych panów!
O! teraz Kazia przyszła... otwiera zatrzask kluczem, wchodzą wszystkie trzy.
Spóźniłyście się panienki, pociąg już odszedł. Pojedziemy rano o dziesiątej... Nie zdążycie, więc o drugiej? Micia mówi, że za gorąco — ma słuszność. Ano, dobrze.
Jutro już napewno wieczornym... jeżeli kochana Wojciechowa znów obiadu nie spóźni.