jak i bez tego, a może lepiej bez tego, aniżeli z tem. Na co zdrową głowę pod Ewangelię kłaść?...
— Et — powiada — głupstwo... Żydzi mówią, że człowiek bez żony to to samo, co rubel bez numeru.
— Nie racya, bo jeżeli rubel srebrny, to numer tak mu potrzebny, jak dziura w moście...
Widzi Dziurdziulewicz, żem twardy; zaczyna z innej beczki.
— Wiesz — powiada — kochany sąsiadeczku, że mojej nieboszczki żony stryjaszek bardzo chory, lada dzień może umrzeć...
Ja powiadam:
— To jeszcze widłami na wodzie pisano...
— Młody może, stary musi, a majątek spadnie na moją Barbarkę...
— E — mówię — sąsiadeczku, kto czeka na buty po teściu, to musi długo boso chodzić...
Skrzywił się trochę... ale mnie zaczęło jakoś brać... Patrzyłem na ulęgałki, a widziałem czarne oczy...
Co u licha, czym się zakochał nagle, jak dyabeł w suchej wierzbie! czy co? Nie, nie tak nagle... już to nie od dziś ta Barbarka... Masz tobie! gdzie dyabeł nie może... No, nie miała baba kłopotu...
Dziurdziulewicz odjechał, a ja przyrzekłem, że go nazajutrz odwiedzę. Jużci trudno... sąsiedzki obowiązek... Jadę tedy nazajutrz; chciałem zwlec,
Strona:Klemens Junosza - Monologi. Serya druga.djvu/107
Wygląd
Ta strona została skorygowana.