Przejdź do zawartości

Strona:Klemens Junosza - Lekki grunt.djvu/42

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

maicie, w formie prawnej naprzykład, jako testament, czegom, jakem to już powiedział, w danym wypadku nie było i w formie życzenia wypowiedzianego ustnie. Ta druga forma nie ma wprawdzie i mieć nie może żadnej klauzuli egzekucyjnej, nie ma znaczenia prawnego, ale obowiązuje moralnie.
Stanisław pytająco na regenta spojrzał.
— Tak jest, łaskawy panie, moralnie obowiązuje, a wierz mi, że to także wiele znaczy. Czy chcesz, panie Stanisławie, poznać ten moralny testament nieboszczyka?
— O, proszę bardzo, panie regencie. Niestety, nie miałem nigdy ze strony ojca zbyt wiele zaufania, dobrze więc, że chociaż po jego śmierci dowiem się czego żądał odemnie...
— Na przeszłość, panie Stanisławie, rzućmy zasłonę. Niech ona umrze dla nas w tej chwili, i liczmy, że nigdy nie istniała nawet. Chciej pan nie wiedzieć kto do pana mówi i uważaj głos mój za echo ostatnich słów, ostatnich myśli ojca. Nie patrz na mnie jak na regenta, spisującego ostatnią wolę konających, lecz jak na przyjaciela rodziny, szczerze i całem sercem wam oddanego. Jako taki właśnie i tylko jako taki, chcę z panem mówić i mam nadzieję, że zrozumianym będę. Czy chcesz więc posłuchać, panie Stanisławie?
— Słucham jak najuważniej.
— Otóż widzisz, ojciec twój dorobił się fortuny własną pracą, zabiegliwością i oszczędnością. Gdy jeszcze ciebie, panie Stanisławie, na świecie nie było, on małemi dzierżawkami chodził i szarpał się z losem częstokroć przeciwnym. Nieraz ciężko mu było, tak ciężko, że pojęcia o tem mieć nie możesz. Ożeniwszy się, wziął za żoną, a za twoją nieboszczką matką, panie Stanisławie, maleńki kapitalik, dwadzieścia coś czy trzydzieści tysięcy złotych wszystkiego, ale w jego ręku to była znaczna suma. Z oszczędnościami własnemi i z kapitalikiem żony rzucił się na Karczówkę, którą na licytacji kupił. Pamię-