Strona:Klemens Junosza - Lekki grunt.djvu/183

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Nie przeczę — wtrącił regent — nie przeczę, mądrość w religijnych zasadach mieszka — no i w kodeksie...
— W kodeksie? — zapytała zdziwiona Celinka.
— Pani dobrodziejko, właśnie że w kodeksie... w prawie. Prawo opiera się bowiem na tych pierwiastkach moralnych, których religja nas uczy... Nie krzywdzić bliźniego, oto całe prawo. Mógłbym pani tę teorję bardziej szeroko wyłożyć...
— Dajno pokój, panie regencie — rzekł ksiądz — bo jak zaczniesz się do pandektów i do prawa rzymskiego zabierać — to nam panny pousypiasz — a ponieważ twierdzisz, że prawo oparte jest na miłości, to zapewnić mogę, że panna Celina te zasady prawa zna lepiej niż my starzy — o! stokroć lepiej, jeżeli nie wierzysz — to obecny tu pan Stefan poświadczy, żem szczerą prawdę powiedział.
— Ksiądz kanonik zawsze ze mnie żartuje — protestowała zarumieniona Celinka — ja tam żadnych kodeksów jak żyję nie czytam i nie znam — prawnikiem wcale nie jestem.
— Ale, moje dziecko, podstawę prawa znasz... Miłość pewnego bliźniego.