Strona:Klemens Junosza - Leśniczy.djvu/69

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
LEŚNICZY.
OBRAZEK WIEJSKI
PRZEZ
Klemensa Junoszę.

(Dalszy ciąg.)

Pan Mieczysław uśmiechnął się szydersko.
— Doprawdy — rzekł — nie wiedziałem, że w okolicy tej panowie oficyaliści miewają wybryki złego humoru; gdzieindziej to się niepraktykuje.
— Zwracam uwagę, że oficyalistą pańskim nie jestem i zarazem mam zaszczyt pożegnać pana.
— Proszę! a może raczysz pan przyjść do pana Hieronima, do kancelaryi, może pan uznasz, że pan Hieronim ma niejakie prawo zadać panu kilka pytań...
— To co innego, pan Hieronim w nieobecności właściciela prawo takie ma.
— Więc proszę pofatygować się do niego.
Kaliński rozśmiał się na głos.
— Trzeba było odrazu powiedziéć — rzekł — że pan Hieronim przysłał szanownego pana po mnie... bylibyśmy uniknęli konieczności niemiłych wyjaśnień. Proszę oświadczyć panu Hieronimowi, że za kwadrans przyjdę.
Winterblum pobiegł do przyjaciela swego, wściekły ze złości. W urywanych wyrazach opowiedział mu całą scenę i zakończył temi słowy:
— Ceremonii z nim nie rób... wypędź odrazu na cztery wiatry! Niech się zaraz wynosi ztąd, zaraz,