Strona:Klemens Junosza - Guwernantka z Czortowa.djvu/9

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Pan Kalasanty sadził się na dowcipy, ciocia ze zwykłym spokojem i jakby apatyą podawała młodéj osobie herbatę, zapraszając ją stereotypowym frazesem, od lat dwudziestu pięciu stale używanym:
— Pani będzie głodna...
Nareszcie ukazała się sama pani, ubrana w negliż biały, obszyty czemś co miało przypominać koronki.
Majestatycznie i powoli schodziła ona ze schodków unosząc spódniczkę, zapewne w celu ukazania nóżek dość zgrabnych, obutych w pantofelki z kokardami, sprzączkami i rozmaitemi dodatkami.
Na głowie miała czepek ubrany niebieskiemi wstążkami, z pod którego wysuwały się pasma jasnych włosów, ułożonych w bardzo starannie opracowanym nieładzie.
Nie zapomniała też o pachnidle i o pudrze, który grubą warstwą pokrywał całe jéj oblicze.
Powoli zbliżyła się do stołu, przy którym zajęła honorowe miejsce, a pan Kalasanty powstawszy, przedstawił jéj nauczycielkę Wandzi i Izi.
Pani zmierzyła ją od stóp do głowy, tem spojrzeniem kobiecem, które od razu obejmuje wszystkie najdrobniejsze szczegóły toalety, począwszy od trzewików aż do uczesania.
Przegląd wypadł korzystnie.
Nauczycielka była ubrana czarno, uczesana gładko i w całéj jéj postaci trudno było dopatrzyć nawet cienia pretensyi lub zalotności.
Nastąpił egzamin.
Jak sędzia śledczy wypytuje aresztanta o wszystkie szczegóły jego życia, tak też i pani Helena obsypała Manię gradem zapytań tyczących się jéj przyszłości i stosunków rodzinnych.
Zapytania te odbywały się naturalnie po francuzku, co utrudniało znacznie sposób porozumienia się wzajemnego, gdyż Mania miała wymowę paryzką, pani Helena zaś... podlaską.
Akcentowała silnie każdy wyraz na przedostatniéj syllabie, mówiła powoli, przewlekle, przyśpiewując trochę z litewska i wymawiając wszelkie si, siu w sposób czysto polski.
Ostatecznie język taki można zrozumieć, ale trzeba się do niego przyzwyczaić.
Odpowiedzi na te pytania zadawane były szybko, z żywością paryzką i z tą kapryśną konstrukcyą wyrazów, o któréj nous autres podlascy francuzi nie mamy wyobrażenia.
Nie było to pani domu na rękę, gdyż porozumienie się wzajemne przychodziło z trudnością, a powtóre pani, wielka znawczyni tego wszecheuropejskiego języka, nie mogła być dostatecznie pewną, kto lepiéj mówi, czy nauczycielka czy też ona sama?
Przypuszczam, że przyznałaby chętnie wyższość sobie, ale w postanowieniu tem zachwiał ją silnie list madame de Cornichon, który zapewniał, że panna Marya mówi jak prawdziwa paryżanka.
A przecież pani Cornichon była do pewnego stopnia powagą.
Zresztą pani Helenie przyszła do głowy świetna myśl.
Wszak najłatwiéj sprawdzić akcent paryzki w Paryżu. Więc Kalasanty sprzeda trochę zboża, a ona poświęci się dla szczęścia dzieci i pojedzie osobiście sprawdzić, czy ich nauczycielka wymawia dobrze czy źle.
Czegoż bo matka dla dobra swych dzieci nie wykona?
Poczciwy pan Szperka ani wiedział, że w téj chwili nałożono na niego kontrybucyę.