tyć, siwieć i łysieć, ociężejesz, staniesz się dziwakiem, mantyką, nudnym jak lukrecya, nabierzesz niepotrzebnych przyzwyczajeń, zdziwaczejesz i ani jedna panna na świecie nie zechce wyjść za ciebie.
— To jeszcze najmniejsze nieszczęście.
— Proszę sobie tego nie lekceważyć, zresztą ani na chwilę nie przypuszczam, żebyś chciał żyć w samotności zawsze. Komuż zostawisz majątek, nazwisko?
— Majątek dalsza familia zabierze, albo go na stypendya przeznaczę, a co do nazwiska... jest przecież druga linia, mam braci stryjecznych.
— Dajże pokój, mój Maciusiu, druga linia mnie nie obchodzi, boś ty memu sercu bliższy.
— Cioteczko, wejdźmyż nareszcie pod ten dach obmówiony, a może i wyklęty przez plotkarki.
Pani Izabella wtoczyła się do saloniku, usiadła na kanapie, rzuciła dokoła wzrokiem i rzekła:
— Ostatecznie brzydko tu nie jest... nawet masz dosyć ładne mieszkanko, ale brakuje w niem kobiety.
— W tej chwili ciocia przecież jest.
— Nie udawaj, że nie rozumiesz, mój Maciusiu. Nie chcesz się żenić, to się nie żeń;
Strona:Klemens Junosza - Fotografie wioskowe.djvu/147
Wygląd
Ta strona została skorygowana.