Strona:Klemens Junosza - Fotografie wioskowe.djvu/120

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Alboż potrzebujecie młócić? Czy wasz syn tego nie potrafi? Czy wam niewola męczyć wasze stare kości?...
— Ja do młócenia nie pójdę, ale do lasu...
— Dobrze, idźcie wy do lasu. Słuchajcie-no, podobno na Żabiem-jeziorku pokazały się wydry...
— Kto wam to mówił?
— Chłop jeden opowiadał, że ludzie widzieli, nawet on sam widział... a ja zaraz pomyślałem, że te wydry będą nasze...
— Ale...
— Kto je złapie, jeżeli nie wy?...
— Trudna rzecz...
— Dla was?
— Dla każdego...
— Pi, pi, wydra, rzadka rzecz, śliczna skórka, jabym wam dobrze zapłacił...
— Nie sprzedaję ja skórki na baranie; jak będzie, to pogadamy.
— Ja wiem na pewno, że będzie...
— Bywajcie zdrowi, Abramie, już jadę...
— No, co wam tak pilno? napijcie się jeszcze wódki, ja funduję.
— Snać sumienie was ruszyło, żeście dali tak mało za zające...