Strona:Klemens Junosza - Dworek przy cmentarzu.djvu/9

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.



. . . . . . . . . . . . . . . . .

Już się ten dworek zrujnował zupełnie, już go rozebrano, a na jego miejsce postawiono nowy; już na cmentarzu pozapadały się mogiły drogie, poczerniały krzyże, głazy pamiątkowe w ziemię wrosły, a przecież nie tak dawno, jak je położono i łzami żalu oblano.
Nie wiek to temu, a przecież tak się to już dawnem, takiem odległem wydaje.
Widzę te czasy i tych ludzi, widzę ich przez pryzmat pamięci.
O szarej godzinie, w chwili dumań samotnych rysują się one wyraźnie: krajobraz odtwarza się w odległej perspektywie, postacie nabierają życia, mówią, śmieją się, płaczą. I z postaciami temi, które z cmentarzysk wychodzą i dawne napowrót przybierają kształty, powstają zarazem ich ideały, marzenia, troski, życie całe.