Strona:Klemens Junosza - Dworek przy cmentarzu.djvu/55

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
51

— A więc jesteś od tej chwili moim paziem. Kto wie, może kiedy będę potrzebowała twej usługi.
Ucałowałem rączkę mojej damy i zdawało mi się, żem ogromnie urósł w tej chwili.
— Będziesz paziem milczącym — szepnęła — gdyśmy się zbliżali do dworku.
Panna Felicya zaczęła rozmawiać z panną Antoniną, a ja stanąłem za krzesłem dziadka i patrzyłem ciągle w stronę mojej damy, ażeby być gotowym na każde jej skinienie.
Nie przeszkadzało mi to słuchać opowiadania brata Serwacego, który, gładząc długą brodę swoją, mówił:
— Co się tyczy końca świata, o którym na wszystkie strony słyszę, to niema o czem mówić, doprawdy.
— Jednak astronomowie, ludzie uczeni — odezwał się aptekarz — przecież się na tem znają.
— Panie dobrodzieju — przerwał kwestarz — ja się na astronomii nie znam, jestem ubogi sługa Boży, Kapucyn, ale to wiem, że koniec świata może być tak dobrze w tym roku, jak za tysiąc lat, jak i tej godziny nawet. Wyraźnie mówi do nas Jezus Chrystus przez Ewangelię świętą: „Czuwajcie i módlcie się, bo nie wiecie ani dnia, ani godziny.” Dla nas, chrześcian,