Przejdź do zawartości

Strona:Klemens Junosza - Drobiazgi.djvu/89

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
91
Z albumy panny Róży.

Brodziłam nad strumykiem, po kolana w śniegu,
Księżyc lśnił się w kryształów cudownem przezroczu
A modre niezabudki rosły u wód brzegu,
Podobne do Alfonsa rozmarzonych oczu.
Słońce piekło jak ogniem, a błyskawic węże
W pośród chmur się migając, wciąż ciskały grzmoty,
Ach! gdy złączone serca przeciwność rozprzęże,
Dusza błądzi jak bocian zszargany od słoty.





NA WSI.

— Jak myślicie, Janie, ciężka zima będzie w tym roku, czy nie?
— Oj, okrutnie ciężka proszę pana.
— Z czego tak miarkujecie?
— Ha no z tego, że mi się stare kożuszysko na szczęt rozleciało, a nowego nie mam za co kupić.