Strona:Klemens Junosza - Drobiazgi.djvu/62

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
64

który puściwszy wodze wezbranym rodzicielskim uczuciom, ekspedyował rubla srebrem jednego, pod adresem walecznego syna swego Jankla.
Błoto z buta Szpigelglasa ojca pozostawiło na mnie dużą, czarną plamę.
Ekspedytor podniósł mnie i zdawało się, że mój stan zażenował go trochę...
— Jakiś pan nieuważny, rzekł do swego pomocnika; Jajkowski może mieć teraz pretensyę i obiecana fura słomy gotowa się wściec.
— O tę plamę, panie naczelniku? odpowiedział zapytany. To głupstwo... powie się, że tak wysłali z redakcyi. Jajkowski choć nie przeczyta, nic na tem nie straci.
Nucąc półgłosem, wpadła na stacyę tłusta i czerwona, a pełna godności własnej dziewka. Jakkolwiek doiła codzień krowy, nie zapominała jednak o tem, że doi krowy burmistrza, co jej dawało przewagę nad zbyt śmiałym w zapałach miłosnych kancelistą magistratu.
— Proszę pana poćmajstra, rzekła, pan prezydent się kłania i prosi o gazetę.
Pocztmistrz podał mnie dziewczynie, a ta włożyła mnie do koszyka, w którym