Strona:Klemens Junosza - Czwórka do ślubu.djvu/9

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
42
KALENDARZ HUMORYSTYCZNY.

— Ty to nazywasz powozem?!
Żyd aż odskoczył.
— Jak to?... powozem, ja nazywam powozem? czy ja mam go nazywać krową?
— Nazwij go rozklekotanym gratem, to powiesz prawdę.
— Grat, to jest grat? pan mówi, że to grat... a co pan chce kupić? co panu potrzeba?
— Mnie powozu wcale nie potrzeba. Całe życie jeżdżę bryczką i do śmierci przyzwyczajenia nie zmienię, a dla mego synowca, jeżeli zechcę, kupię karetę na gumowych kołach w Warszawie...
— Wielmożny pan chciałby wyrzucić tyle pieniędzy?!
— Czy przypuszczasz, że przyjdę prosić cię o pożyczenie? Ja pieniądze mam, a wiesz, że kto ma pieniądze, ten się faktorom nie kłania.
— Ale, aśnie panie, taki powóz! taka okazya!
— Mnie to wszystko jedno jest...
— Pan go nie kupi?
— Nie.
— Ostatniem słowem, co pan daje?!
— Nic...
— Możemy porozmawiać, ja gotów jestem cokolwieczek opuścić.
— Opuść komu innemu...
— Nie?
— Nie.
Zaklął strasznie po żydowsku i wmieszał się w tłum faktorów.
Kiedyśmy znaleźli się w stancyi, Jaś był przygnębiony.
— Doprawdy — rzekł — sam nie wiem co o tem sądzić.
— O czem, kochany Jasiu?...
— Nie rozumiem postępowania wujaszka...
— Ty, mój drogi, jeszcze wielu rzeczy nie rozumiesz, ale o cóż ci idzie?
Z wielką nieśmiałością zaczął mówić, że ja mu obiecałem kupić czwórkę, że jarmark już się kończy, a nie zdecydowałem się jeszcze na wybór, że jemu pilno do domu, że panna Zofia tęskni, że jest niespokojna, że może się rozchorować ze zmartwienia; słowem naplótł mi tysiące awantur arabskich, w które każdy taki młodzik wierzy, jak żyd w talmud.