Strona:Klemens Junosza - Czwórka do ślubu.djvu/3

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
36
KALENDARZ HUMORYSTYCZNY.

...zwymyślałem ekonoma — ulżyło mi trochę...

Ale mniejsza o to...
W kitlu, w dużym kapeluszu słomianym pojechałem na łąki pilnować ludzi, żeby darmo czasu nie tracili, skoro im się płaci... Pojechałem, zwymyślałem ekonoma — ulżyło mi trochę na sercu... Powiedziałem mu, że jest próżniak, niedołęga, że ma oczy a nie widzi i że wogóle szelma jest imię jego. Potem podniósłem oczy do góry, aby zobaczyć co się dzieje na niebie... Chwała Bogu nic... Chmury ani kawałeczka, słońce pali się w górze niby kula ognista i żeby nie wiaterek chłodzący cokolwiek powietrze, sianoby się upiekło na łące, a ludzie roztopiliby się, niby masło na patelni, ale gdym wzrok z nieba przeniósł na ziemię, widzę... co u licha, chmura jakaś po ziemi pędzi... Nie deszczowa chmura, ma się rozumieć, boć takie dołem nie chodzą,