Strona:Klemens Junosza - Żywota i spraw imć pana Symchy Borucha Kaltkugla ksiąg pięcioro.djvu/93

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

robił, tylko się uczył!... Kto wie, jakie na ciebie honory spadną!... kto wie, czy nie staniesz się chlubą swojej rodziny, ozdobą miasta!
Bardzo wymownie, a nawet z rozrzewnieniem, Imć pan Dawid przemawiał do syna, ten zaś stał ze spuszczoną głową, pokornie, jak przystoi dobremu, posłusznemu dziecku.
Gdy ojciec odjechał, Symcha zaczął rozmyślać i przyszedł do przekonania, że popełnił kapitalne głupstwo, — że staranność i pilność, z jaką przykładał się do nauki, zamiast wyprowadzić go co rychlej z przybytku mądrości i z pod władzy Klopmana, krępowała go jeszcze mocniejszymi węzłami ze światem starych szpargałów i wcale inną, aniżeli sobie zamierzył, torowała mu przyszłość. Zastanowiwszy się nad tem dobrze, słusznie pomyślał Symcha, że należy wielki zapał pohamować, a poziom gorliwości tak obniżyć, iżby stary Klopman w zachwyt nie wpadał i serca ojcowskiego zanadto nie rozradował.
Jakoż nazajutrz i dni następnych Symcha był w szkole jak gdyby śpiący i miał minę tak głupią, że aż Imć pan Klopman zaniepokoił się o zdrowie swego ucznia.
Rzeczywiście, dzięki oszczędności ciotki Ruchli, Symcha Boruch, bardzo licho żywiony, licho też i na obliczu wyglądał; był blady