Strona:Klemens Junosza - Żywota i spraw imć pana Symchy Borucha Kaltkugla ksiąg pięcioro.djvu/65

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

rozpaczliwie laskami, a tu jeszcze małe dzieciaki chłopskie kundlów do większej zachęcały zażartości.
Ledwie że podróżni wydostali się z tej wioski, nie bez pewnych jednak na kapotach plejzerów.
Ochłonąwszy z przestrachu i otarłszy spocone czoło, odezwał się Symcha w te słowa:
— Dlaczego ludzie trzymają na wsi takie paskudne psy?
— One im są potrzebne: pilnują, żeby złodzieje w nocy nie przyszli i nie ukradli czego. Zresztą taki zwyczaj: chłop lubi mieć koło domu psa. Brzydkie towarzystwo, ale co nam do tego?... niech on ma psa, skoro mu się to podoba.
— Swoją drogą ja się bardzo dziwię...
— Czemu się dziwisz? Od dawnych czasów tak było i tak jest, że chłopi psów trzymają. Myśl lepiej o czem innem, niż o psach.
— Kiedy, proszę ojca, ja się bardzo dziwię i chciałbym, żeby mi kto wytłómaczył. Jeżeli zapytam starego Klopmana, to on najpierw da mi ze trzy razy w kark, potem krzyknie: „o co się pytasz!!...“ a potem da mi znów z pięć razy w kark, żebym na drugi raz wiedział, co to znaczy pytać. Ja go dobrze znam! A jeżeli zapytam belfera Mojsie, to on nie