Strona:Klemens Junosza - Żywota i spraw imć pana Symchy Borucha Kaltkugla ksiąg pięcioro.djvu/58

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Chociaż macie mnie za głupiego, jednak ja widzę, że jestem głodny nie dlatego, że niema co jeść, tylko dla waszej fanaberyi... Wy o tem dobrze wiecie... ale to wam zapewne nie wiadomo, że wczoraj stary Klopman wybił mnie bardzo dotkliwie; a kiedym go zapytał: za co? odpowiedział, że właśnie za... fanaberye.
Imć pana Dawida oburzyła hardość syna; wydobył chleb z torby, ułamał kawałek i rzucił go na kolana Symchy, mówiąc:
— Masz, żarłoku! Najedz się, napchaj swe nienasycone gardło, ale o tem pamiętaj, że jeżeli człowiek wyrusza w drogę nie dla przyjemności, lecz za interesem, to wpierw powinien załatwić interes, a potem myśleć o pożywieniu; nie zaś odwrotnie, jak ty czynisz.
Na to Symcha nic nie odrzekł, ponieważ usta miał chlebem zapchane. Imć pan Dawid zaś zaczął kombinować w myśli słowa syna i przyszedł do wniosku, że jednak umysł jego nie jest tak dalece ograniczony. To, co powiedział o fanaberyi, obrócone było wcale dobrze, pomimo brzydkiej tendencyi. Któż wie, może jeszcze z tego chłopca da się co zrobić i będzie z niego pociecha. Któryż ojciec nie lubi mieć takich słodkich złudzeń! Dla rodzicielskiego serca są one jako najprzedniejszy