Strona:Klemens Junosza - Żywota i spraw imć pana Symchy Borucha Kaltkugla ksiąg pięcioro.djvu/52

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— A cóż czynić? — zapytał ojciec.
— Czekać.
— Łatwo to mówić!
— Nie zdaje mi się, żebyście mieli inny sposób.
I rzeczywiście innego nie było; chyba wyrzec się wszelkich ambitnych zamiarów i, zrzuciwszy pychę z serca, oddać chłopaka na naukę do szewca lub innego rękodzielnika, aby się do pracy ręcznej sposobił.
Nie każdy atoli może tak postąpić. Są tradycye, są pewne punkta honoru, których szanujący się człowiek naruszyć nie może. W szlachetnym rodzie Kaltkuglów i Migdałów, który kilku wielkich kupców i uczonych z siebie wydał, rzemieślnika ani jednego nie było.
Na cóż więc na jasne karty dziejów familijnych rzucać plamę?
Postanowiono tedy na walnej naradzie, że Symcha Boruch jeszcze przez lat kilka do szkoły Imć pana Klopmana ma uczęszczać i tam ze źródła mądrości pić, na przebudzenie się ducha czekając — zaś Imć pan Klopman przyrzekł solennie, że ducha tego ospałego wszelkimi sposobami budzić będzie.
Przyznać trzeba, że doświadczony mistrz przyrzeczenia dotrzymywał sumiennie, a podczas wykładów Symchę Borucha po lewicy